wtorek, 6 sierpnia 2013

Wstyd mi och jak wstyd...



Takie są minusy bycia nie u siebie. NIC nie można se zapanować i jest się zdanym na innych. Chcę ćwiczyć regularnie, ale tu nie nie da!!! Lubię ćwiczyć rano, ale z rana się nie da. Mogę się pouczyć, o ćwiczeniach można zapomnieć, bo dom cały czas pełen dzieci, gości lub po prostu teściowie opiekuja się dzieckiem i mogę spokojnie usiąść przy podręcznikach- nie mówię, że to źle, bo miło jest, ale nie ma miejsca machać nogami, już pomijając głupie komentarze, wzrok lub wypinanie się tyłkiem komuś w ciastko. Poza tym moja teściowa zawsze chce poćwiczyć ze mną :D  (Tak, mam super teściową). Tylko ona lubi wieczorkiem. Więc ustaliłyśmy, że ćwiczy się wieczorkiem. A co tu się robi wieczorkiem? Idzie się do znajomych/rodziny na kawkę i ciastko!! Ograniczanie kalorii poszło się "kochać" w raz z przestąpieniem progu miesiąc temu. na razie staram się utrzymać wagę i nie przytyć. Na razie się udaje (nawet pomalutku iść w dół- ach co to by była za metamorfoza, gdyby nie te ciasteczko do kawci). Dzisiaj poćwiczyłam, jutro się nie uda (jedziemy do rodziny), no i zostaje czwartek... mam nadzieję, że znowu będzie regularnie. A już od poniedziałku na pewno, bo wracam do domu. Witajcie sałatki, mało smażonego i brak słodyczy na wyciągnięcie ręki :) 3mam za siebie kciuki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz