czwartek, 5 grudnia 2013

Gwiazdki wydanie 2

Szydełko znowu wróciło do łask i powstają gwiazdeczki na choinkę... Papierowe ozdóbki są raczej małe, więc przyda się coś większego :)  Gwiazdeczka 2 i 3 to w zasadzie ta sama, tylko "w trakcie", ale tak mi się stan przejściowy podoba, ze i takie będą :D Oczywiście jest to stan jeszcze przed krochmaleniem, ale chyba se to daruję... podoba mi się ich trójwymiarowość, a krochmalone są takie sztywne i płaskie.





poniedziałek, 4 listopada 2013

Quilling- przygotowania do Świąt

 Quilling polega na zwijaniu paseczków z papieru i sklejaniu ich w najróżniejsze wzory i formy. Na czasie oczywiście są aktualnie ozdoby choinkowe. Ja nie będę inna i robię gwiazdeczki kolorowe, co by choinka mroźna nie była. Zwłaszcza, że to będzie nasza pierwsza choinka (zawsze Święta wyjazdowe, więc choinki nie było, ale były jakieś oszukane ;p). Wzorek w większości podpatrzony, ale z białych gwiazdek :) Wygodnie robi się na świeczce, ale opiłki wchodzą między warstwy skrętów, więc odpada, następna powstaje na kartonie. Myślę, że najlepszy to będzie do tego gruby filc, korek, albo twarda poducha :)






poniedziałek, 7 października 2013

Papryken

Aż dziw, ze nie pisałam o papryce <wow>!

Dostałam kiedyś od mamy roślinkę papryki. Miała czerwone papryczki, białe kwiatki z których szybciutko pojawiały się nowe papryki w kolorach różnych (od żółtej, przez czerwoną do fioletowych). Takie nieskończone źródło papryki do kuchni. Ale (jak jeszcze niektórzy pamiętają) był gorrrrące lato, ja wyjechałam na tydzień i... papryka się wysuszyła. Zebrałam więc owoce. Dosuszyłam  i.... wykorzystuje je w kuchni (oj ostre są maluchy). Pomyślałam, że zasadzę pestki. I od niechcenia wrzuciłam pestki do doniczki z palmą. Jakież było moje zdziwienie jak po tygodniu zobaczyłam że nasionka wykiełkowały. A potem to już jak wariat podrosła. Chwila moment i była już tak duża jak roślina "matka" ;p

Co prawda troszkę ucierpiała z powodu kaloryfera- postawiłam ją na parapecie nad kaloryferem z dala od dziecka. Muszę uważać z roślinami przy Piotrku, bo to mały ogrodnik i już nie jedną roślinę mi wysadził z doniczki. Listki z dołu się wysuszyły i opadły, listki z góry troszkę przez podsuszenie nabrały plamek, ale.... papryki rodzi :D


Co do rosiczki i muchołówki to też nie wytrzymały lata i mojego wyjazdu (tym razem na miesiąc, ale pod opieką męża - codzienne podlewanie okazało się wyzwaniem ;p).

Co do mandarynki to poszła spać. Najlepiej by było jej w pomieszczeniu o temp 10-15 stopni, ale ze takiego nie mam pod ręką to jest w pokoju. Tu troszkę za ciepło i są dwa wyjścia: albo będzie dalej rosnąć nie zauważając, że jest jesień albo opadną listki, zrobi się badyl i odrośnie na wiosnę. Tam ta da dam.... Listki opadają (pomimo codziennego zraszania), ale to w sumie lepiej. Będzie miała więcej sił w nowym sezonie. Owoce urosły malutkie (1cm), jeden zjedliśmy (kwasior był straszny), a drugi nadal jest na drzewku, ale marnieje. Drzewko urosło. Musze doczytać jeszcze, bo sprzeczne informacje znajduję, czy lepiej przyciąć na wiosnę czy na jesień. Mam kilka gałązek które się zagalopowały, a ja wolę mieć mniejszą, ale gęstszą roślinkę :p

No i mój storczyk "na dzień kobiet" cały czas mnie zaskakuje. Jak już myślę, ze koniec, zostaje tylko badyl i marny liść... on robi KA-BUM i wyrastają nowe liście łodygi  i kwiaty :D Zdecydowanie lubię storczyki :D

Jutro zrobię focie i powrzucam :D





EasyTone + skalpel = Auć!

Pomyślałam, że dobrze by było wypróbować nowe adki (Reeboki EasyTone) do ćwiczeń, a nie do biegania. Co w nich innego? Posiadają w podeszwie coś na zasadzie poduszeczek powietrznych (czy silikonowych), że człowiek ma wrażenie, że stoi na 2 piłeczkach a nie na równej powierzchni. Efekt ten powoduje, że stanie na  nodze już nie jest takie proste, cały czas musimy balansować - czyli używamy więcej mięśni przy tej samej czynności. W teorii ma to powodować większe zmęczeni mięśni łydek, ud i pośladków.

W praktyce? Fajnie się ćwiczyło, mięciutko. Wszystkie ćwiczenia, gdzie się staje na palcach i schodzi na stopę nawet było fajniejsze, bo "piłeczki" powodowały, że się kiwałam jakby te bytu były stworzone do tego ruchu. Buty na pewno działają. To jak mnie zaczęły boleć łydki (rzadko czuję je podczas ćwiczeń) i pupa to jakaś masakra! Minęły 2h od ćwiczeń a mnie nadal bolą. (Uda zawsze mnie bolą więc nie wiem jaki jest efekt buta w tym ;) Jutro będą zakwasy, oj będą. Ale pomimo tego efektu, chyba wolę je mieć do biegania niż ćwiczenia (nie che używać tych samych butów do tych dwóch czynności z powodów higienicznych -niech se but pooddycha;  i praktycznych - jesień, błoto... nie chce mi się za każdym razem myć podeszwy).

sobota, 5 października 2013

Skalpel II i Szok Trening


No i stało się. Pierwszy trening po dłuuugiej przerwie. Odpalam:



No to czas napisać co ja o tym myślę. Po dłuuugiej przerwie od ćwiczeń zabrałam się do skalpela II (po raz pierwszy, ponieważ w końcu jestem w posiadaniu krzesła :D). Bałam się, że jakoż, że jest to część druga będzie to wyzwanie po Skalpelu I.Traktuję siebie aktualnie jak osobę, która dopiero zaczyna ćwiczyć. Okazało się, ze moje obawy były bezpodstawne :) Nadal jest to trening dla tych co zaczynają, jak i dla tych co już ćwiczą jakiś czas (po prostu wykonujemy te ćwiczenia lepiej... np. udaje się w końcu kontrolować prace brzucha ;p) W menu możemy se wybrać co chcemy robić. Ja grzecznie klikałam od góry :) Na początku mamy intro. Troszkę motywacji, miłe słowo :) Potem rozgrzewka. No tutaj to już wymiękałam i zaczęłam się bać. Skoro już tutaj ręce mi latają byle jak i nie daję dary co ze mną będzie dalej? W każdym razie rozgrzewka spełniła swoje zadanie. Było mi gorrąco. No a potem Skalpel II. Serie po 4 ćwiczenia w 15 powtórzeniach. Licznik to super sprawa.Odlicza i pomaga. Jak już myślisz że nei dasz rad, widzisz, ze jeszcze 2, to zagryzasz zęby i jedziesz :) Gratuluję. Poproszę o utrzymanie licznika w następnych filmach :D
Z ćwiczeń, które minie zabiły to pompki i przysiady na 1 nodze. Auć! 
Potem rozciąganie (jak dla mnie troszkę za krótkie, ale to się do-rozciągałam sama tam gdzie czułam, ze jeszcze potrzebuję.

Dnia następnego zakwasy w: brzuchu, barkach (to od rozgrzewki ;p), bicepsach, udach i... pupie!! 
Czyli działa! No to powtórka niedługo :D



Co do szok treningu na razie się nie wypowiem, bo nie ćwiczyłam. Przejrzałam i już się boję ;p
W tym treningu mamy licznik ale na czas. Chodzi o to by w ciągu 30sec zrobić jak najwięcej powtórzeń. Widać różnicę w treningu. ten jest przez to dynamiczniejszy i skupia się na spalaniu oponek i fałdek. Skalpel, jak to skalpel... modeluje :D
Myślę, ze za tydzień wezmę się za niego. Na razie Skalpele i Tomek  (oczywiście z dodatkami Tiffany itp)




piątek, 4 października 2013

Nowe chęci--> nowe wymiary


Skoro powiedziało się A trzeba powiedzieć B.
Miarka dotychczas mój przyjaciel nadal mnie nie rozczarowała. Pomimo siedzenia na tyłku, gdzie jedyną moją aktywnością fizyczna było wejście po schodach i spacerek z dzieckiem centymetr wcale nie oszalał :) To tylko dowodzi, że centymetry zgubione podczas ćwiczeń tak szybko nie wracają :)
Od dzisiaj mierze tez łydkę i rozdzieliłam 1 pomiar "biodra" na : Biodra i pupa bo nie zawsze wychodziło mierzenie w tym samym miejscu, i nie dokładnie pokazywało gdzie spada gdzie rośnie ;p)

.::Start::..::1 miesiąc::..::2 miesiąc::..::New 1::..::Efekt::.
Waga
79
--
72
73
-6 kg
Talia
83
78
74
76
-7 cm
Pępek
105
95
93
93
-12 cm
Pupa
--
--
--
104
-- cm
Biodra
103
103
98
99,5
-3,5 cm
Udo
62
62
63
62,5
+0,5 cm
Łydka
--
--
--
38
-- cm


środa, 2 października 2013

Wielki ComeBack! :)

Każdy znajdzie sobie wymówki żeby nie ćwiczyć jak się nie chce. Ja miałam nawet kilka i to BARDZO ważnych ;p Sesja zjadła mi peeełno czasu, do tego przeprowadzka. Im dłużnej zwlekamy tym trudniej wrócić. Podjęłam decyzje że muszę skończyć z lenistwem i.. nie mogę się zebrać. Doświadczam tego od tygodnia! Nie ma tak. Właśnie się wkurzyłam! Kupiłam rano nowy (październikowy) Shape.



Wcześniej zakupiłam sobie płytę z Skalpel II (w końcu jestem w posiadaniu krzesła. Niestety płytę dostałam przed przeprowadzką. byłam tak zajęta meblowaniem i odnalezieniem się w całym tym bałaganie, że płyta nie pomogła w mobilizacji. Aby zmotywować się nieco bardziej kupiłam swoje 2 buty sportowe. Reebok Easy Tone.

 Będą do biegania-mam tutaj świetne tereny do tego celu. Górki, schody, daleko od zatłoczonych ulic. Zieleń, stawki i  stawiki. Jeszcze tylko jakieś małe mp3 i jedziemy :) Jutro  dzień startowy. Rano skalpel II a wieczorkiem jak mąż wróci z pracy idę pobiegać. Moją ostateczna motywacją jest to, ze to już napisałam. Siebie mogę oszukać, znaleźć wymówkę, ale słowo pisane ma wielką moc i nie można go lekceważyć (zapraszam do lektury Terrego Pratchetta- krasnoludy wiedzą o tym dość dużo ;p ).

wtorek, 13 sierpnia 2013

Motywator


Nowa Trenerka

Dzisiaj w końcu już w domku, minęły upały i palec po kontuzji nie boli już tak mocno (przy grze w siatkę se go zbiłam i... w zasadzie nic się nie działo poza bólem, wszyscy myśleli że udaję, trzeciego dnia spuchło a piątego zeszła opuchlizna, ale za to siniał- czyli jednak nie udawałam ;p). Dziecko poszło spać, a ja wskoczyłam w ciuchy, nowy stanik do ćwiczeń (oczywiście fiolet z różem- jakoś mam szczęście do tej kolorystyki. Dlaczego taki kupiłam? A bo identyczny w kolorze szarym lub czarnym był 20zł droższy, a po co marnować kasę na inny barwnik? W końcu to do ćwiczeń a nie na wesele ;p -Swoją droga polecam na duży biust :D Stanik zakupiony w H&M- koszt bez przeceny:79,90zł- wiec tanio :) ) i zabrałam laptopa mężowi w celu odtworzenia filmu z ćwiczeniami. Jakoś tak mnie naszło by jeszcze przejrzeć, co tam na Fejsie wypisują ludziska i kliknęłam w Anypage Chodakowskiej, a potem znalazłam link do bloga na którym autorka porównuje jak jej się ćwiczyło z Chodakowską a jak z Jillian Michaels. No to poszukałam jej zestaw ćwiczeń. Wypróbowałam Jillian Michaels 30 Day Shred: Level 1. Jest to trening interwałowy. Rozgrzewka, 3 serie i rozciąganie. I to wszystko w 27min.
Podobało mi się, że jest rozgrzewka (brakuje mi tego w Skalpelu, a rozgrzewkę robię ZAWSZE!), dużo mówi jak robić ćwiczenie, jakich błędów nie popełniać. Podobają mi się jej komentarze motywacyjne ;p . Co mi się nie podobało? Za krótkie. Zdecydowanie! Już się przyzwyczaiłam do 60 min ćwiczeń (10 min rozgrzewki, 40 min ćwiczeń z Chodakowską i 10 min z Tiffany).
Tak, czy inaczej na pewno wejdzie to w skład ćwiczeń. Może po prostu dodam ćwiczenia Mel B lub Chodakowskiej na uda. No i Tiffany na boczki lub plecki ;p Trzeba to przemyśleć. A może zrobię Jillian Michaels 30 Day Shred: Level 1 i 2 jedno po drugim. Jutro sprawdzę Lvl 2 :)

Oto Lvl1:



A Tu Lvl 2:


wtorek, 6 sierpnia 2013

Wstyd mi och jak wstyd...



Takie są minusy bycia nie u siebie. NIC nie można se zapanować i jest się zdanym na innych. Chcę ćwiczyć regularnie, ale tu nie nie da!!! Lubię ćwiczyć rano, ale z rana się nie da. Mogę się pouczyć, o ćwiczeniach można zapomnieć, bo dom cały czas pełen dzieci, gości lub po prostu teściowie opiekuja się dzieckiem i mogę spokojnie usiąść przy podręcznikach- nie mówię, że to źle, bo miło jest, ale nie ma miejsca machać nogami, już pomijając głupie komentarze, wzrok lub wypinanie się tyłkiem komuś w ciastko. Poza tym moja teściowa zawsze chce poćwiczyć ze mną :D  (Tak, mam super teściową). Tylko ona lubi wieczorkiem. Więc ustaliłyśmy, że ćwiczy się wieczorkiem. A co tu się robi wieczorkiem? Idzie się do znajomych/rodziny na kawkę i ciastko!! Ograniczanie kalorii poszło się "kochać" w raz z przestąpieniem progu miesiąc temu. na razie staram się utrzymać wagę i nie przytyć. Na razie się udaje (nawet pomalutku iść w dół- ach co to by była za metamorfoza, gdyby nie te ciasteczko do kawci). Dzisiaj poćwiczyłam, jutro się nie uda (jedziemy do rodziny), no i zostaje czwartek... mam nadzieję, że znowu będzie regularnie. A już od poniedziałku na pewno, bo wracam do domu. Witajcie sałatki, mało smażonego i brak słodyczy na wyciągnięcie ręki :) 3mam za siebie kciuki :D

piątek, 2 sierpnia 2013

Trening z gwaizdami

Trochę leniwy tydzień. Ćwiczenia co drugi dzień albo nawet 2 dni przerwy. Cały czas coś sie dzieje. O 21:00 już ziewam i nie mam siły ćwiczyć. W dodatku zaczęły mnie bolec kolana. Cos mnei kuje przy przysiadach. Każde ćwiczenie wymagające półprzysiadu czy po prostu obciążenia kolana mnie kuje. Zaczynam sie martić. Na razie smaruje "końską maścią". chyba jest lepiej.


Wczoraj powiedziałam: "dość lenistwa" i stwierdziłam że podejdę drugi raz do "Treningu z Gwiazdami".



I.... Dałam radę!! Zrobiłam :D
Fajna sprawa jako trening całościowy, ale też jako dodatek do treningu codziennego. Trening z Olą Szwed jest na równowagę, na nogi, trening z Beatą jest dynamiczny, "szok trening", a z Karoliną brzuchoooo.
Teść to musiał sprawdzić co się w pokoju dzieje, bo jest jedynym facetem w mieszkaniu a stwierdził, że dźwięki jak przy gwałcie ;p Oj momentami chyba bym to wolała niż te podskoki z rękami między nogami (Jeśli robiłaś to wiesz o czym mówię). Tak czy inaczej duma rozpiera. Już byłam tak zmęczona, że nie pomyślałam o tym by do zdjęć się wyprostować ;)


Swoją drogą... jak to jest? Ja w lustrze patrzę i czuję się dumna z tego co widzę, Zdjęcia porównawcze też mogłabym patrzeć i się uśmiechać, że to ja, że to dzięki temu wysiłkowi tak wyglądam. Ale jak się zrobi zdjęcie z zaskoczenia to o prostu płacz w oczach stoi! Czy to ja? Czy naprawdę tak wyglądam? Skąd te wałki, skoro w lustrze ich nie ma??!!

P.S. Jakieś rady co do kolana?


sobota, 20 lipca 2013

Obsesja- Ted Dekker

 
DANE: Ted Dekker "Obsesja"
GATUNEK:powieść
O CZYM?
Spokojne życie  Stephen'a Friedman'a wywraca się do góry nogami, gdy okazuje się, że jego matka (której nie znał) była żydówka ocalałą z obozu koncentracyjnego w Poznaniu, a na domiar tego była bogata. W spadku zostawia dla Muzeum cały majątek a w tym jeden "Kamień Dawida" (ogólnie jest ich pięć). Gdzie jest reszta? Kim była jego matka? Czy zostawiła coś dla Niego? Kim jest tajemniczy niemiecki milioner który kupił posiadłość zmarłej matki Stephena? I dlaczego te Kamienie są takie niezwykłe? Oto są pytania ;p

CO O TYM MYŚLĘ:
 Historia, pomysł na powieść ma potencjał :) Część dzieje się w czasach teraźniejszych, a druga opisuje losy więźniarek w obozie koncentracyjny w Poznaniu. Nie dałam jednak rady doczytać do końca. Zachowanie głównego bohatera było tak głupie i nielogiczne, że aż irytowało. Na domiar złego książka dość przewidywalna (moja ciekawość zmusiła mnie do przeczytania końcówki, pomimo porzucenia książki).
OCENA:5/10

czwartek, 18 lipca 2013

Efekty po 2 miesiącach

Troszkę spóźnione, ale wakacje robią swoje ;p Jedyne czego nie zmieniły to tego, że wciąż ćwiczę i cały czas mi się chce... no i są efekty :D Jupi.Oto i zdjęcia i liczby :D


.::Start::. .::1 miesiąc::. .::2 miesiąc::. .::Efekt::.
Talia
83
78
74
-9cm
Pępek
105
95
93
-12cm
Biodra
103
103
98
-5cm
Udo
62
62
63
+1cm

A teraz focia:

środa, 17 lipca 2013

Ej Mazury....

Ależ żem się rozleniwiła. W Czwartek nie ćwiczyłam, bo sprzątanie mieszkania było (w Sobotę na ie da rady). W piątek przyjechali teściowie i do Niedzieli z moimi rodzicami posiadówa przy grillu (sałatkach również, żeby nie było, że tylko mięcho i chleb). W niedzielę podróż na mazury. Tyle dni bez ćwiczeń i aż człowiek czuje jak się robi leniwy i ociężały. Na szczęście w poniedziałek juz poćwiczyłam ;) We Wtorek dołączyła się do mnie już Marta (lat 14)... dzisiaj ćwiczyłam z teściową. (Marta w raz z kuzynką (13 lat) i ciocią poćwiczą wieczorkiem ;p). A co do teściowej. Ćwiczyłyśmy skalpel. Zrobione od początku do końca, bez przerw, w tempie!!  Jak skończyłyśmy było: "A co to już? Masz może jeszcze z 15 min jakiś cardio?" Normalnie mnie zatkało. Na jutro będzie Speed Effect! A jak będzie mało mam Mel B i Tiffanny ;p
Tak czy inaczej Jestem z teściowej dumna. :D Fajnie mieć takie wsparcie :D Od razu fajniej się ćwiczy.  O dziwo robię wtedy ćwiczenia bardziej sumiennie, daję z siebie więcej. Zakwasy trzymają mnie już 3 dzień, mimo, ze w domu nie miałam już po Skalpelu zakwasów.

Jutro się pomierzę, bo już miesiąc minął od odstatniego mierzenia.
Tutaj mam wagę. Od maja schudłam 5kg!! :D

piątek, 5 lipca 2013

Speed Effect z Tomkiem Choińskim

W ramach letniego treningu Shape znowu wydał płytę pod patronatem Ewy Chodakowskiej. Tym razem nie ćwiczymy z nią tylko z Tomkiem Choińskim. Ciekawe cóż tam dla mnie mają ;p




No to jestem już po (jeszcze czerwona na twarzy ;p). Bardzo fajnie się ćwiczy. Przyjemny głos. CO prawda rozgrzewka tak szybko zrobiona, ze mi się ręce i nogi plątały, ale za 2-3 razem na pewno będzie lepiej ;p. Same ćwiczenia 5 zestawów po 3 serie , między nimi 60 sek przerwy. Super. Można odsapnąć, ale nie wystygniesz. Fajnie, że jest czas na wzięcie łyka wody (brakowało mi tego w innych zestawach, bo czasem jak się człowiek zasapie, to aż język do podniebienia przykleja). Jeżeli chodzi o trudność... zdecydowanie jest podobny do SKALPELa. Jest dla początkujących, ale jak robisz wszystko jak każą, poprawnie, w tempie i nie oszukujesz to widać, że osoba już dłużej ćwicząca też się ostro zmęczy. POLECAM. Aktualnie mój ulubiony będzie na jaiś czas... Udka i pupka pieką ;p


A no i zapomniałabym dodać, że warto poczekać do 5 zestawu...czeka niespodzianka :D

wtorek, 2 lipca 2013

Trening z Gwiazdami

Nie ćwiczyłam tego treningu, bo jakoś ta przerwa między ćwiczeniami mi nie odpowiadała, bałam się że "wystygnę", za długo będę musiała czekać na następna serię i się rozleniwię. Tymczasem... Nie dałam rady. Zrobiłam pierwsze dwa. Do trzeciego nawet nie podeszłam (zamiast tego zrobiłam Tiffanny na wałki na plecach). Po raz pierwszy mąż widział cały trening i.... zaimponowałam mu... a ćwiczenia z Tiffany wyjątkowo się podobały... If u know what I mean ;p

Aktualnie leżę w łóżku i... bolą mnie pośladki (to chyba od tych przysiadów jak żaba ;p)

Był to pierwszy trening którego nie dałam rady zrobić do końca. Zdecydowanie będzie do niego drugie podejście. Może za 3 dni. Jutro Turbo Spalanie. (Leń poszedł won więc postaram się ćwiczyć codziennie).

czwartek, 27 czerwca 2013

Killer podejście drugie

Już wiem czemu nie lubię killera. W sumie jeżeli chodzi o ćwiczenia (ilość kardio w stosunku do zasadniczych), bardziej mi odpowiada niż Skalpel czy Turbo Spalanie. Nie lubię go bo czuję się na końcu oszukana. Jak pewnie wiecie, killer składa się z 3 część. Każda to kardio+ćwiczenia. Ale człowiek pod koniec już nie myśli, a przy 3 kardio Ewa cały czas powtarza, że to ostatnia seria, że już prawie koniec... No i jest efekt jak z sikaniem przed dojściem do domu (Im bliżej jesteśmy domu, tym bardziej nam się, chce... a już przed samymi drzwiami to już jest kryzys totalny, znalezienie kluczy w torebce.. KOSZMAR.... I nie ważne czy do domu mamy 200 m czy kilometr... wytrzymamy... byle do drzwi). To samo tutaj. Wytrzymam, byle do końca tych podskoków... dam radę.... i jak już jest koniec kardio, jak już nasz organizm po prostu się spompował na pajacykach, Ewa każe nam jeszcze pobiegać w pompce, pompeczki biodrem, bioderka do góry i brzuchy. No ja nie daje rady... te ćwiczenia to już robię... w zasadzie jest to sugestia robienia ;)

Najgorsze jest to, ze ja wiem, że nie ważne ile razy zrobię Killera... ZAWSZE dam się nabrać. (Skalpel robiłam wieeele razy a i tak zawsze się nabieram na ilość powtórzeń (przy jednym z ćwiczeń Ewa mówi, jeszcze 10.... potem coś tam mówi dla motywacji, a jak zrobi 10 to wcale nie koniec.... jeszcze jest kilka powtórzeń! Te dodatkowe powtórzenia zawsze mnie zabiją.... Gdybym nie słuchała to bym se mogła noga machać jeszcze trochę.. ale efekt "siku pod drzwiami" się włącza. 

Tak czy inaczej ćwiczymy.... dajemy radę.... (koleżanek zachęconych jest już 3 :D No i jesteśmy 2 zrzucające kg i cm i 2 dla kondycji :D)


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Nowa motywacja....

.. A stwierdziłam, ze nie ma co biadolić i... poszłam, kupiłam... teraz zacisnę zęby na parapecie, ale mam :D reebok z serii Dance.

Wygodne, mięciutkie i dopasowane do stopy jakbym stała na żelowej poduszce :D Kolory ewidentnie sportowe (swoją drogą, nie rozumiem czemu buty do ćwiczeń/biegania robią w takich dziwnych kolorach. Rozumiem, ze energetyczne, ale te to aż świecą). Dzisiaj pierwsza próba... na razie sprawdzę w nich skalpel... od jutra coś intensywniejszego :D


niedziela, 23 czerwca 2013

Skalpel przeradza się w Killera

Przez taką pogodę nawet chodzenie po mieszkaniu staje się Killerem, ale nie o to mi chodzi (choć na pewno po części przyczynia się do efektu).

Już Skalpel jest dla mnie na tyle spokojny, że ćwiczę go coraz to poprawniej. Dociągam ręce do końca, spinam coraz częściej brzuch, pogłębiam przysiady i spinam mocniej pośladki. Wszystko to powoduje, że skalpel jest coraz to trudniejszy. Coraz bardziej bolą uda, łydki, brzuch i ramiona. Zakwasów nie ma takich jak miałam na początku, takich co bolą od samego bycia i w zasadzie przy każdym ruchu kończyną bolą. Aktualnie mam zakwasy przyczajone. Są, ale czuć je dopiero przy pewnych ruchach, są jakby wewnątrz.

Aktualnie ćwicze Skalpel + Tiffany. A to ćwiczenia na "tyły" ;)



Nadal szukam butów do ćwiczenia, więc nie rzucam się na Killera, Turbo spalanie czy inne programy. 200 zł to dla mnie naprawdę dużo. Jako młode małżeństwo z dzieckiem mamy zawsze inne ważniejsze potrzeby. Sprawdzałam adki dostępne w "tanich sklepach", to albo ciężkie, wielkie buciory, albo... Adki/Nike/Pumy za wspomniane 200 zł.  Wiem, że nie warto oszczędzać na czymś takim, bo kupi się raz i ma się na dłuuuugo. Na razie zadowolę się Skalpelem i ćwiczeniem na bosaka :) (zwłaszcza że daje nadal efekty, które mnie satysfakcjonują)


P.S. W ogóle ktoś to czyta?

sobota, 22 czerwca 2013

Uff jak gorąco...

Po kilku dniach przerwy spowodowanych kontuzją wróciłam do ćwiczeń. Coś sobie nadciągnęłam i mnie strasznie kuło w mostku. Już chciałam iść do lekarza, ale samo przeszło (pewnie jak zwykle syndrom białego kitla się uruchomił-> zdrowieję jak tylko mam iść do lekarza.. u mnie to rodzinne).

Coś strasznego. W domu 27 stopni, duszno a do tego taka przerwa. Czułam się tak jak gdy robiłam skalpel po raz pierwszy. W taką pogodę odpuszczę sobie turbo spalanie czy inne intensywnie biegająco-skaczące programy. Żeby nie było tak na koniec skalpela teraz dodaję sobie 10 min z Tiffanny.

Zdecydowanie nie można robić takich długich przerw (to chyba były 4 dni). Wszystko bolało, przytrzymania to była dosłowna męka. NIGDY WIĘCEJ! Systematyczność.. to najważniejsze.

A teraz idę zjeść arbuza :D

wtorek, 18 czerwca 2013

Czemu ja sobie to robię?

No i co? Ja chyba siebie nie lubię. Podczas nauki naszła mnie chętka na budyń (o zgrozo... ostatki słodyczy w moim domu), oczywiście że z łyżką masła..... no i oczywiście, że go zjadłam! Cały kubek i to jeszcze z soczkiem z malinek i malinkami (domowej roboty, ale cukru full, jak to w przetworach słoikowanych ;p).

No i miałam za swoje. Co prawda budyń był o 17:00 a ćwiczenia o 21:00, w końcu od razu po jedzeniu ćwiczyć nie należy. Ćwiczenia wieczorne z budyniem w brzuchu to jakaś tragedia. Ciężko się ćwiczyło, brzuch ciężki, a do tego myśli. ze dzisiejszy wysiłek jest na poczet zachcianki. Równie dobrze mogłam nie jeść budyniu, a wieczór spędzić z głową w książkach. By się chociaż czas spędziło pożytecznie.. może jakiś punkt więcej na egzaminie by wpadł. A tak? Nauki brak, tłuszczyk się własnie zastanawia, gdzie by tym razem się umościć, a ja... jestem zadowolona z siebie, że pomimo lenistwa, wygodnej podusi pod plecami przy nauce, wstałam i zrobiłam swoją serie ćwiczeń (od jakiegoś czasu monotonnie... Skalpel+ Tiffany.... zostanie tak dopóki sobie butów do ćwiczeń nie kupię.... poprzednie stare, ciężkie i za wysokie... krępowały mi za bardzo kostkę.... kupiłam je do biegania i niech takie zostaną).

Wracam do nauki, bo budowa reaktorów jądrowych sama się nie nauczy ;)

niedziela, 16 czerwca 2013

Boczki spieczone do czerwoności...

... i nie chodzi tu o słoneczne spieczenie. Przyznam się, że wczoraj nie ćwiczyłam. Byłam z siostrą i dzieciakami nad jeziorkiem. Piotrek po raz pierwszy widział taką duża piaskownice, tyle dzieci i tyle łopatek i wiaderek w jednym miejscu (o dziwo jezioro nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia). Spowodowało to, że biegałam za nim cały czas, bo mu się szwęndacz włączył, a jak mamusia prosi/ woła w tak superowym miejscu to mu się uszka zatykają i nic nie słyszy ;) [swoją droga jeżeli masz sposób, na takie zachowanie u troszkę ponad rocznego dziecka, chętnie poczytam co mam robić i jak].

Zakwasy po ćwiczeniach Tiffanny spowodowały (wczoraj to mogę powiedzieć, że nic nie było w porównani do dzisiaj), że nie mogłam się śmiać i kichać (no i oczywiście mąż też z tego skorzystał, co i rusz mnie w te boczki oklepując).
Skalpel poszedł ciężko oddechowo (troszkę za ciepło i za duszno jest już u mnie w domu... no ale cóż.. takie uroki czerwca), ale ćwiczenia na boczki... myślałam, że mi łzy wyciśnie jak zaczęłam się gibać na boki. Jestem świeżo po i w sumie nadal bolą, ale już mogę normalnie się schylić. Trzeba było poćwiczyć rano, to bym się cały dzień nie męczyła ;)

sobota, 15 czerwca 2013

Łups!

Łups!... wzięło i się przeczytało.

DANE: Terry Pratchett "Łups!"
GATUNEK: komedia, kryminał, detektywistyczna... ;)
O CZYM?
Tego Pana nie trzeba przedstawiać. Komendant Vimes próbuje rozwikłać (z Marchewą, Angułą i....no właśnie) tajemnice morderstwa na tle rasowym, a przy okazji być dobrym ojcem i mężem.
CO O TYM MYŚLĘ:
Książka, jak zwykle z Terrym Pratchett'em, cudownie szybko, przyjemnie się czyta. Jak zwykle odnajdujemy nawiązania do naszego świata, naszych przywar i tego jak głupio potrafimy się zachowywać. Wspaniała do autobusu czy pociągu, ale i na dobranoc. Tego autora nie trzeba polecać.
OCENA: 8/10

Auć

No i mam za swoje.. chciałam to mam. Jestem zakwasami sparaliżowana w obrębie pasa biodrowego. Plecy, boczki bolą, ale dzielnie się ruszam, więc powoli odpuszcza. Wieczorkiem znowu ćwiczenia, to się rozrusza. Bo z zakwasami jest jak z kacem: "podstawa to pić,  by do kaca nie dopuścić" :P

piątek, 14 czerwca 2013

Ćwiczenia na boczki

I mam swoją nowa fitnessową miłość. Ćwiczenia na boczki Tiffany Rothe. Dzisiaj poszły na koniec SKALPELA. Szybkie i wesolutkie. Tiffany tez sympatycznie uśmiechnięta. Zobaczymy czy jutro będę mogła normalnie funkcjonować. Myślę, że się zainteresuję jakimiś innymi jej filmikami ... może coś na pupkę ;p Oczywiście zostanę wierna Ewce :)
Oto i filmik:

A teraz mycie, kawka i ... metody badań spektralnych ;)

czwartek, 13 czerwca 2013

Mandarynka

Lubię kwiaty. Co prawda mam za małe mieszkanie by móc się nimi otaczać (marzy mi się mały ogródek w przyszłości). Na razie moją zieloną miłością jest moje drzewko mandarynkowe :) Rośnie jak szalone i z bólem ucinam pojawiające się kwiatki (no dobra, ucinam dopiero jak przekwitną). Drzewko jest jeszcze za małe bym mogła dopuścić do tak licznego owocowania. Oczywiście nie zabrałam sobie tej przyjemności zupełnie i rosną sobie 2 owoce :).
Mandarynka jest prosta w uprawie. Stoi se na parapecie, temperatura pokojowa i nawożenie raz na 2 tygodnie. W okresie zimowym zaprzestajemy nawożenia. Niech odpocznie :) Jeżeli jest za zimno - zrzuci liście, ale nie wywalaj "badyla", przy dobrych warunkach znowu pojawią się zielone listeczki :)

Jak dorwę aparat to pokaże moją rosiczkę i muchołówkę...





Miesiąc z ćwiczeniami

Zacznijmy od tego, ze wstyd, och jaki wstyd. Od tygodnia nie ćwiczyłam. Sesja i egzaminy tak mnie pochłonęły, że jakoś się zebrać nie mogę.

Może to dziwnie zabrzmi, ale te ćwiczenia dają efekty tak szybko, że zamiast mnie to motywować, powoduje, że se myślę: "A... one są takie super, że jak dzisiaj nie zrobię, a jutro już tak, to i tak efekty będą super"... i tak samo dnia następnego :(  Nie ma wymówek.... trza się za siebie wziąć).

No ale wyniki
Talia było ->83          jest 78 (-5cm)
Brzuch było ->100     jest 95 (-5cm)
Biodra było ->103     jest 103
Udo było -> 62          jest 62



Wyniki naprawdę imponujące jak na 3 tygodnie ćwiczeń (i tydzień obijania). Dodatkowo (czego nie widać niestety na zdjęciu, bo ze wstydu pierwsze zdjęcie zrobiłam w długich portasach), cellulit z bocznej strony ud po prostu zniknął (teraz już widać go dopiero po ściśnięciu skóry), został jeszcze nad kolanami i na pośladkach (no tego wam nie pokażę ;p). Zanika "rodowy" podwójny podbródek i piersi (zmaltretowane karmieniem) poszły w górę i wyglądają na większe (co widać na załączonym zdjęciu bo bielizna ta sama).

Oba zdjęcia były robione rano, przed posiłkiem na napiętym brzuchu.

sobota, 8 czerwca 2013

Twój organizm umie więcej niż myślisz

Dokładnie. 
Udało się, zrobiłam to. Zrobiłam ćwiczenie, które myślałam że jest poza moim zasięgiem. Ćwiczenie znajduje się w programie SKALPEL I. Na plecach, biodra w górze i... nóżka do góry i w dół.... Podbudowana sukcesem czekam jutra. Będzie turbo.
sukces
A swoją drogą  następne ćwiczenie do zrobienia ... na boczku, podparcie na ręce i stopach i... ruchy nogą i biodrami góra dół... kto robił ten wie o co chodzi....

środa, 22 maja 2013

skalpel wynik po tygodniu

Dużo w diecie nie zmieniłam (może o batona i czekoladkę mniej w ciągu tygodnia ;p) i sałatkę więcej. Jestem po 4 skalpelach i killerze (do teraz boli) i.... mąż już za mną chodzi i mówi, ze schudłam (ale dla niego zawsze wyglądam ładnie i z dnia na dzięń po prostu chudsza ;p), ale centymetr już nie kłamie!!
10cm!! w brzuchu na wysokości pępka i 4cm w talii!!! Od dzisiaj mówcie mi per Osa ;p

Zdjęcie będzie po miesiącu, teraz jeszcze tego nie widać.. a może jednak.

wtorek, 21 maja 2013

Killer

Dzisiaj poszalałam, rzuciłam się na Killera.
To niestety jeszcze nie dla mnie. Co prawda nie maszerowałam by odpocząć, ale był moment, gdy moje ćwiczenia były raczej sugestią ruchu niż w ogóle czymkolwiek co by koło ruchu fizycznego stało (hmm... ruch stał? Jestem świeżo po ćwiczeniach, więc mózg dopiero wraca- proszę o wybaczenie). Zmęczyłam się do tego stopnia, że w połowie za ciężko było mi oczy otwierać, więc ćwiczyłam z zamkniętymi oczami ;) A po zakończeniu ćwiczeń się popłakałam. Nie wiem czy ze szczęścia, ze zmęczenia.... Płakałam i nic poradzić nie mogłam, a każde Ewy "spokojnie" powodowało, ze płakałam jeszcze bardziej. Co to endorfiny robią z człowiekiem ;)
Samo kardio było spoko. Tylko ćwiczenia zasadnicze mnie totalnie pogrążyły. Jestem za słaba fizycznie, by niektóre robić (np.: na talię. Nie jestem w stanie na razie tego zrobić nawet jak jestem wypoczęta).
Ale zrobiłam! Cały czas ćwiczyłam, bez "zatrzymywanek".
Ja tam jestem z siebie dumna. Ale jutro jednak skalpel.
Idę po wodę... w gardle Sahara.

piątek, 17 maja 2013

konik

Moja pierwsza "zabawka" zrobiona na szydełku. Robiłam bez szablonu (i jakiegokolwiek pojęcia jak to się robi". Jestem zadowolona :D
Prawdopodobnie wyląduje jako breloczek do kluczy :)
konik

środa, 15 maja 2013

Skalpel2

Nie będę pisać o tym codziennie, bez przesady, ale dzisiaj jeszcze coś skrobnę.

Już wczoraj wieczorem miałam zakwasy w udach i pośladkach. Rano doszły plecy. (Zajęcia miałam na 7, więc nie ćwiczyłam tak zupełnie z rana, ale jak tylko przyszłam do domu, wskoczyłam w strój i jechane!
O dziwo było lepiej niż  wczoraj. Ćwiczenia, których nie udało mi się zrobić, dzisiaj ( ze łzami w oczach i zagryzionymi zębami) zrobiłam :D Najsłabszym ogniwem przy robieniu tych ćwiczeń  u mnie są łydki i ... kark :/ Ćwiczeń na brzuch nie udaje mi się robić bo boli mnie szyja. Na pewno coś źle robię, ale jestem już na tym etapie tak zmęczona, że nie dam rady sprawdzać co by było gdyby.

Zakwasy mam już po 10h od ćwiczeń (uda, pośladki, plecy, brzuch.... auć!)

wtorek, 14 maja 2013

skalpel w toku

Dzień pierwszy programu SKALPEL Pani Ewy Chodakowskiej. Przeżyłam. Szczerze mówiąc to bardziej starałam się przeżyć niż uczciwie ćwiczyłam (nie udawało mi się napinać brzucha przy wydechach przy każdym ćwiczeniu), ale myślę, ze to wyrobi się z czasem... 
Program zaczyna się od ćwiczeń na ręce... zawsze wiedziałam, że ma słabe ręce, ale w 10 minucie po prostu ciemno przed oczami mi się robiło. Zawsze myślałam, że mam mocne nogi i brzuch. Dzisiaj dowiedziałam się że to nie prawda. 
W 15 minucie byłam już mokra w tzw" standardowych miejscach", w 20 zaczęły mi lecieć krople potu po rękach!!.... Jak w 30 minucie zobaczyłam kropelki potu w okół paznokci u rąk stwierdziłam, że to nie przelewki. Co prawda Piotrek mi pomagał w ćwiczeniach (a to klepał po brzuchu jak leżałam na podłodze, a to łapał nogę jak nią wymachiwałam), ale chyba taka pomoc się nie liczy.
Ale UDAŁO SIĘ! DOTRWAŁAM. Ostatnie ćwiczenia uspakajające/rozciągające spowodowały, że po prostu poszłam się umyć i funkcjonuję normalnie (nie padłam na kanapę zziajana  bez możliwości ruszenia palcem).
Plan jest prosty (o ile jutro zakwasy mnie nie zabiją). Ćwiczyć rano, po małym śniadaniu, za każdym razem jak mam poranek wolny! Czyli będzie to ok 5 dni w tygodniu.

Zrobiłam zdjęcie to będzie porównanie.. mam nadzieję ze zapału będę miała więcej niż w A6W (codzienne ćwiczenia o stałej porze ciężko mi wpleść w harmonogram, bo w rezultacie zostają tylko wieczory, a podobno rano się powinno ćwiczyć, a w dodatku zawsze coś w tygodniu wypadnie, a to ktoś przyjdzie wieczorkiem, a to my gdzieś jesteśmy poza domem). 

No i oczywiście wymiary... tragedio moja:
Talia: 83cm
Biodra: 103cm
Pępek: 105cm
Udo: 62cm
Ręka: 31cm

 skalpel1

sobota, 11 maja 2013

Książki przeczytane

Skoro mam pisać o tym co lubię i co mnie pasjonuję to nie mogę ominąć książek. Czasu na czytanie książek mam dużo, ale go marnuję jak tylko się da, co powoduje, że czytanie idzie mi powolutku w tramwajach, autobusach i... na ławeczce w parku w słoneczku ( wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!). W dodatku czytam woolno, nawet bardzo woolno. Tę prędkość tłumaczę sobie zawsze tym, że mam dysleksję i wzrok i mi się szybko rozstraja.. ale to tylko głupie wymówki na lenistwo.
Moja motywacją do skończenia książki jest.... termin oddania jej w bibliotece ;) Straszne, ale prawdziwe. Obiecuję poprawę ;)
Na usprawiedliwienie napisze tylko, że.... czytam więcej niż statystyczny polak ;)

Ten dział chyba bardziej piszę dla siebie (jak cały ten blog), niż tak opinio twórczo, bo... nie lubię pisać dużo na tema książek, żeby nie psuć imprezy. 

rudnicka
DANE: Olga Rudnicka "Lilith"
GATUNEK: Kryminał
O CZYM?
Młode małżeństwo spodziewające się dziecka dostaje w spadku (p nieznanym wujku) dworek w małym miasteczku. Legenda mówi, że w tym miasteczku miał miejsce ostatni w Polsce sąd nad czarownicą. W czasie gdy poznają miasteczko i mieszkańców dochodzi do zniknięcia młodej dziewczyny....
CO O TYM MYŚLĘ?
Książka pisana przyjemnym językiem, czyta się wręcz błyskawicznie.Niestety... przewidywalna. Już przy poznaniu postaci wiem kto jest be a kogo mamy lubić. (Pewnie dlatego nie lubię i nie czytam kryminałów.) Łatwo się domyślić kto za czym stoi, a jedyny ciekawy wątek przebłysków przeszłości, krótki i chciałby się więcej. Wstawiane wątki, by nas zmylić, są na tyle słabo osadzone w "dowodach", że błyskawicznie sami je eliminujemy. Jeżeli to nie przeszkadza to... książka sama się przeczyta. :)
OCENA: 6/10 (raczej za styl i sposób pisania, niż za historię)

piątek, 19 kwietnia 2013

Haft Kaszubski

Pora się zabrać za coś lokalnego. Nabrałam odwagi, nabrałam mulin w kolorach przypominających te kaszubskie, wybrałam wzór  i... na czym by tutaj... hmmm... o torba :D
Pierwszego wieczoru już powstał kawałeczek. Jak się szybko okazało lepiej się wyszywa większe wzory i na cieńszym materiale... ale co? Ja nie zrobię?
wtoku

No i tak walczyłam z igłą nitkami i naparstkiem (tylko czekałam aż igła się złamie i strzeli w oko). No ale udało się :) Teraz to mi smutno, że wybrałam na torbie takie miejsce, że podczas noszenia nie widać haftu. Niestety ten kształt torby dawał mi możliwość wyszycie na górze lub na dnie. Następna torba zyska wzór na boku :D Już wybrałam. Mała zielona :D
torba haft kaszubski

czwartek, 28 lutego 2013

nowa gazetka...

.... ojejku, ojejku, ojejku... ale jestem podekscytowana ... kupiłam sobie własnie gazetkę z wzorami na szydełko (jako początkująca-szydełkująca wszystkie wzory są dla mnie nowe :) )... co prawda jest po włosku (Ups), ale ma dużo zdjęć i schematów :) Najbardziej mnie urzekły kwiatki :) Jak dorwę aparat to może wrzucę co ładniejsze z nich :) Niestety jedyne nici/wełny jakie mi zostały to w postaci swetrów (jak tak dalej pójdzie to spruję jakiś ;p) ... No mam jeszcze mulinę, ale się rozwarstwia i nie lubię... Ale chyba lepsza ona niż prucie swetra :)
[...]

No to mulinowe dzieło gotowe. Podejście drugie (pierwsze nie wyszło... naczy wyszło, ale w 3D, a nie płaskie ;p)

kwaitek

piątek, 22 lutego 2013

Haft krzyżykowy podejście drugie

Idąc za ciosem wybrałam lepsze kolory, obrobiłam obraz i powolutku idziemy do przodu :) Nie pokażę całości... będzie niespodzianka :D

drugi haft

Ten składa się z 24 kolorów, będzie miał 53x95cm wielkości. Na razie mam wyszyte 7 953 krzyżyki :D

Szydełkiem...

Znalazłam nitkę.... właściwie sznurek... taki co to na budowie się wykorzystuje do tworzenia pionów czy zaznaczania poziomów (nie znam się na budowlance, więc nazewnictwo tez nieprofesjonalne ;p). W necie zaciekawił mnie filmik ze "ściegiem łuski krokodyla", tak mi się spodobał, że wykopałam moje szydełka (a jedyne co umiem to oczka i słupki, ale dobre i to na początek).... Tak powstała klapa do mojej nowej torby na laptopa :D Niestety nitki starczyło jeszcze tylko na tył ... byłam w sklepach budowlanych i takie sznurki kosztują "miliony"!! Chyba dokończę kordonkiem lub... no coś muszę znaleźć....!!
torba

Kici kot

Podobna jak kobieta szydełkuje, dzierga, wyszywa to na pewno ma kota....  jak się okazuje pasuje do stereotypu :) Oto mój Uzi 
UZI

czwartek, 21 lutego 2013

Haft krzyżykowy podejście pierwsze :D

Rok temu usiadłam i stwierdziłam, że w sumie poza szkołą nie mam żadnego hobby. Już następnego dnia poklikałam, poszukałam i... zrobiłam projekt haftu krzyżykowego, allegro i 3 dni później miałam już materiały do wyszycia mojego pierwszego "dzieła". Problem był w tym, że... nie umiałam wyszywać ;) Ale co to dla mnie. Długo to trwało, po drodze miałam zastoje po kilka tygodni, czasem miesiąc, ale.... jestem uparta i.... jest :D
Gdybym wiedziała jak to będzie wyglądać, pewnie (a właściwie to na pewno) zmieniłam bym to i owo (np.: bardziej żywe kolory, wyczyszczone tło z jakiś głupotek, usunięcie pojedynczych krzyżyków w dziwnych kolorach typu: zielony na ustach czy fioletowy na twarzy), ale.... zrobiłam to :D  Oto efekt... czeka na ramkę... tylko z szybą czy bez?
Ja i mój mąż

40x29cm
31 kolorów nici (Ariadna)
220x159=>34 980krzyżyków

niedziela, 17 lutego 2013

Uech...

Zaczęłam prowadzić blog, bo....
po imprezie boli mnie głowa (nie piłam, ale dym papierosów zrobił swoje) i chce mi się spać, a głupio iść spać za wcześnie (czy dla mamy z małym dzieckiem jest coś takiego jak "za wczesna pora by iść spać"? Wątpię, ale jakoś głupio tak).

No to jestem (wiem, zdania nie zaczyna się od "no to", ale nie mogłam znaleźć nic lepszego na początek)  mamą małego 10-cio miesięcznego gamonia i posiadaczką całkiem dobrego męża. Wieczna studentka z 1000 rzeczy, którymi chcę się zająć, ale nie mam czasu/ pieniędzy/ zdolności...Czasami, jednak, coś mi się udaje i po to jest ten blog :D