środa, 22 maja 2013

skalpel wynik po tygodniu

Dużo w diecie nie zmieniłam (może o batona i czekoladkę mniej w ciągu tygodnia ;p) i sałatkę więcej. Jestem po 4 skalpelach i killerze (do teraz boli) i.... mąż już za mną chodzi i mówi, ze schudłam (ale dla niego zawsze wyglądam ładnie i z dnia na dzięń po prostu chudsza ;p), ale centymetr już nie kłamie!!
10cm!! w brzuchu na wysokości pępka i 4cm w talii!!! Od dzisiaj mówcie mi per Osa ;p

Zdjęcie będzie po miesiącu, teraz jeszcze tego nie widać.. a może jednak.

wtorek, 21 maja 2013

Killer

Dzisiaj poszalałam, rzuciłam się na Killera.
To niestety jeszcze nie dla mnie. Co prawda nie maszerowałam by odpocząć, ale był moment, gdy moje ćwiczenia były raczej sugestią ruchu niż w ogóle czymkolwiek co by koło ruchu fizycznego stało (hmm... ruch stał? Jestem świeżo po ćwiczeniach, więc mózg dopiero wraca- proszę o wybaczenie). Zmęczyłam się do tego stopnia, że w połowie za ciężko było mi oczy otwierać, więc ćwiczyłam z zamkniętymi oczami ;) A po zakończeniu ćwiczeń się popłakałam. Nie wiem czy ze szczęścia, ze zmęczenia.... Płakałam i nic poradzić nie mogłam, a każde Ewy "spokojnie" powodowało, ze płakałam jeszcze bardziej. Co to endorfiny robią z człowiekiem ;)
Samo kardio było spoko. Tylko ćwiczenia zasadnicze mnie totalnie pogrążyły. Jestem za słaba fizycznie, by niektóre robić (np.: na talię. Nie jestem w stanie na razie tego zrobić nawet jak jestem wypoczęta).
Ale zrobiłam! Cały czas ćwiczyłam, bez "zatrzymywanek".
Ja tam jestem z siebie dumna. Ale jutro jednak skalpel.
Idę po wodę... w gardle Sahara.

piątek, 17 maja 2013

konik

Moja pierwsza "zabawka" zrobiona na szydełku. Robiłam bez szablonu (i jakiegokolwiek pojęcia jak to się robi". Jestem zadowolona :D
Prawdopodobnie wyląduje jako breloczek do kluczy :)
konik

środa, 15 maja 2013

Skalpel2

Nie będę pisać o tym codziennie, bez przesady, ale dzisiaj jeszcze coś skrobnę.

Już wczoraj wieczorem miałam zakwasy w udach i pośladkach. Rano doszły plecy. (Zajęcia miałam na 7, więc nie ćwiczyłam tak zupełnie z rana, ale jak tylko przyszłam do domu, wskoczyłam w strój i jechane!
O dziwo było lepiej niż  wczoraj. Ćwiczenia, których nie udało mi się zrobić, dzisiaj ( ze łzami w oczach i zagryzionymi zębami) zrobiłam :D Najsłabszym ogniwem przy robieniu tych ćwiczeń  u mnie są łydki i ... kark :/ Ćwiczeń na brzuch nie udaje mi się robić bo boli mnie szyja. Na pewno coś źle robię, ale jestem już na tym etapie tak zmęczona, że nie dam rady sprawdzać co by było gdyby.

Zakwasy mam już po 10h od ćwiczeń (uda, pośladki, plecy, brzuch.... auć!)

wtorek, 14 maja 2013

skalpel w toku

Dzień pierwszy programu SKALPEL Pani Ewy Chodakowskiej. Przeżyłam. Szczerze mówiąc to bardziej starałam się przeżyć niż uczciwie ćwiczyłam (nie udawało mi się napinać brzucha przy wydechach przy każdym ćwiczeniu), ale myślę, ze to wyrobi się z czasem... 
Program zaczyna się od ćwiczeń na ręce... zawsze wiedziałam, że ma słabe ręce, ale w 10 minucie po prostu ciemno przed oczami mi się robiło. Zawsze myślałam, że mam mocne nogi i brzuch. Dzisiaj dowiedziałam się że to nie prawda. 
W 15 minucie byłam już mokra w tzw" standardowych miejscach", w 20 zaczęły mi lecieć krople potu po rękach!!.... Jak w 30 minucie zobaczyłam kropelki potu w okół paznokci u rąk stwierdziłam, że to nie przelewki. Co prawda Piotrek mi pomagał w ćwiczeniach (a to klepał po brzuchu jak leżałam na podłodze, a to łapał nogę jak nią wymachiwałam), ale chyba taka pomoc się nie liczy.
Ale UDAŁO SIĘ! DOTRWAŁAM. Ostatnie ćwiczenia uspakajające/rozciągające spowodowały, że po prostu poszłam się umyć i funkcjonuję normalnie (nie padłam na kanapę zziajana  bez możliwości ruszenia palcem).
Plan jest prosty (o ile jutro zakwasy mnie nie zabiją). Ćwiczyć rano, po małym śniadaniu, za każdym razem jak mam poranek wolny! Czyli będzie to ok 5 dni w tygodniu.

Zrobiłam zdjęcie to będzie porównanie.. mam nadzieję ze zapału będę miała więcej niż w A6W (codzienne ćwiczenia o stałej porze ciężko mi wpleść w harmonogram, bo w rezultacie zostają tylko wieczory, a podobno rano się powinno ćwiczyć, a w dodatku zawsze coś w tygodniu wypadnie, a to ktoś przyjdzie wieczorkiem, a to my gdzieś jesteśmy poza domem). 

No i oczywiście wymiary... tragedio moja:
Talia: 83cm
Biodra: 103cm
Pępek: 105cm
Udo: 62cm
Ręka: 31cm

 skalpel1

sobota, 11 maja 2013

Książki przeczytane

Skoro mam pisać o tym co lubię i co mnie pasjonuję to nie mogę ominąć książek. Czasu na czytanie książek mam dużo, ale go marnuję jak tylko się da, co powoduje, że czytanie idzie mi powolutku w tramwajach, autobusach i... na ławeczce w parku w słoneczku ( wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!). W dodatku czytam woolno, nawet bardzo woolno. Tę prędkość tłumaczę sobie zawsze tym, że mam dysleksję i wzrok i mi się szybko rozstraja.. ale to tylko głupie wymówki na lenistwo.
Moja motywacją do skończenia książki jest.... termin oddania jej w bibliotece ;) Straszne, ale prawdziwe. Obiecuję poprawę ;)
Na usprawiedliwienie napisze tylko, że.... czytam więcej niż statystyczny polak ;)

Ten dział chyba bardziej piszę dla siebie (jak cały ten blog), niż tak opinio twórczo, bo... nie lubię pisać dużo na tema książek, żeby nie psuć imprezy. 

rudnicka
DANE: Olga Rudnicka "Lilith"
GATUNEK: Kryminał
O CZYM?
Młode małżeństwo spodziewające się dziecka dostaje w spadku (p nieznanym wujku) dworek w małym miasteczku. Legenda mówi, że w tym miasteczku miał miejsce ostatni w Polsce sąd nad czarownicą. W czasie gdy poznają miasteczko i mieszkańców dochodzi do zniknięcia młodej dziewczyny....
CO O TYM MYŚLĘ?
Książka pisana przyjemnym językiem, czyta się wręcz błyskawicznie.Niestety... przewidywalna. Już przy poznaniu postaci wiem kto jest be a kogo mamy lubić. (Pewnie dlatego nie lubię i nie czytam kryminałów.) Łatwo się domyślić kto za czym stoi, a jedyny ciekawy wątek przebłysków przeszłości, krótki i chciałby się więcej. Wstawiane wątki, by nas zmylić, są na tyle słabo osadzone w "dowodach", że błyskawicznie sami je eliminujemy. Jeżeli to nie przeszkadza to... książka sama się przeczyta. :)
OCENA: 6/10 (raczej za styl i sposób pisania, niż za historię)