niedziela, 23 czerwca 2013

Skalpel przeradza się w Killera

Przez taką pogodę nawet chodzenie po mieszkaniu staje się Killerem, ale nie o to mi chodzi (choć na pewno po części przyczynia się do efektu).

Już Skalpel jest dla mnie na tyle spokojny, że ćwiczę go coraz to poprawniej. Dociągam ręce do końca, spinam coraz częściej brzuch, pogłębiam przysiady i spinam mocniej pośladki. Wszystko to powoduje, że skalpel jest coraz to trudniejszy. Coraz bardziej bolą uda, łydki, brzuch i ramiona. Zakwasów nie ma takich jak miałam na początku, takich co bolą od samego bycia i w zasadzie przy każdym ruchu kończyną bolą. Aktualnie mam zakwasy przyczajone. Są, ale czuć je dopiero przy pewnych ruchach, są jakby wewnątrz.

Aktualnie ćwicze Skalpel + Tiffany. A to ćwiczenia na "tyły" ;)



Nadal szukam butów do ćwiczenia, więc nie rzucam się na Killera, Turbo spalanie czy inne programy. 200 zł to dla mnie naprawdę dużo. Jako młode małżeństwo z dzieckiem mamy zawsze inne ważniejsze potrzeby. Sprawdzałam adki dostępne w "tanich sklepach", to albo ciężkie, wielkie buciory, albo... Adki/Nike/Pumy za wspomniane 200 zł.  Wiem, że nie warto oszczędzać na czymś takim, bo kupi się raz i ma się na dłuuuugo. Na razie zadowolę się Skalpelem i ćwiczeniem na bosaka :) (zwłaszcza że daje nadal efekty, które mnie satysfakcjonują)


P.S. W ogóle ktoś to czyta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz