wtorek, 25 marca 2014

Zumbowa porażka

Wszyscy tacy zadowoleni z Zumby to i ja stwierdziłam, że sprawdzę z czym to się je. Dotychczas uważałam, że to po prostu bardziej taneczna wersja aerobiku... w sumie nadal tak uważam.
Na warsztat wziełam coś co znalazłam w necie:


Z pozytywnym podejściem (bo lubię tańczyć i jak ćwiczę to zawsze se jakaś muzyczkę wrzucam, bo te co są w filmikach są usypiające) ubrałam butki do ćwiczenia (nazywają się Reebok Dance więc tym bardziej pasowały ;p), kitek i jazda. Fajnie się zaczęło, Pani energiczna, od razu przeszła do rzeczy rozgrzewając górę i dół. Naprawdę fajna sprawa :) Ledwo się obejrzałam, a byłam mokra.

Jednak nie dla mnie to to.
  1. Powierzchnia 2x2 m powodowała, ze tylko odbijałam się to od ściany, stołu albo szafki. 
  2. Był to mój pierwszy raz i ruchy czasem były dla mnie za szybko zmieniane (zwłaszcza po obrocie jak już doszłam z równowagą do ładu po zderzeniu z meblem). 
  3. Ćwiczę wieczorami, jak dziecko pójdzie spać, a tu podskoki, bieganie, tupanie- no nie da rady. Dodatkowo ściszony lekko laptop to nie słyszę dobrze ile powtórzeń, co i jak.
Szkoda, bo bardzo się na to nakręciłam. Do klubu mi daleko, bo jak się człowiek zbierze, pójdzie, poćwiczy i wróci to dobre 3h zjada. I nie lubię szatni ;p Może (jak już swoje mieszkanko będzie człowiek mieć) będzie coś bliżej, będzie więcej kaski, a mi bardziej do ludzi będzie tęskno :)

Pomimo moich minusów polecam filmik i to zamiast ćwiczeń :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz